Tajna broń uwodzicieli

Niektóre składniki perfum posiadają szczególny dar pobudzania naszych zmysłów. Rozpalają wyobraźnię i powodują, że czujemy się seksowni oraz gotowi do uwodzenia. I choć same nie mają mocy afrodyzjaku, w połączeniu z innym składnikami stają się nim bez dwóch zdań.
Tak właśnie działa ambra, w której moc święcie wierzył Casanova, a przed nim średniowieczni Azjaci i mitologiczni Grecy. Podobno pomagała usypiać Syreny i hipnotyzować kobiety, wabić płeć przeciwną. Cóż to nie specjalnie glamour, ale faktem jest, że bryły ambry, tak cennej w produkcji perfum, powstają z morskiego ssaka targanego niestrawnością. To duże kuliste formy o szarej, czasem żółtej albo brązowej barwie i konsystencji półpłynnej gumy. Osiągają wagę do 20 kilogramów. Dryfując po oceanie nabierają zapachu morza i charakterystycznej cierpkiej woni, a również żywicy i nut kadzidlanych. Im dłużej unoszą się na wodzie tym lepiej, bo zapach nabiera mocy. Jednak bryła wyłowiona z morza lub zabrana z plaży nie pachnie tak jak czujemy to we flakonie. Do tego prowadzi długa droga obróbki tej dziwnej materii. To co na końcu dociera do naszych nozdrzy to ambreina, ambriole i aldehyd ambrowy. By powstał absolut ambry, najpierw surowiec trzeba poddać fotooksydacji, wysuszyć, rozdrobnić i przez wiele miesięcy poddawać maceracji. Na dodatek w ruchomych pojemnikach, które stale mieszają produkt.
Ambra samoczynnie rozpuszcza się pod wpływem temperatury, nawet w ciepłych dłoniach. Lepiej w tłuszczach niż w alkoholu. Kiedy uda się już pozyskać ekstrakt trzeba czekać jeszcze pół roku aż będzie nadawał się do komponowania perfum.
Zapach ambry jest trwały i łatwo rozpoznawalny. Doskonale łączy się z piżmem, wanilią, paczulą i przyprawami. Stanowi solidną podstawę perfum, ale często jest wyczuwalny już w nucie głowy. Dlatego też niektóre perfumy, w których ambra jest jednym ze składników, nazywa się ambrowymi. Choć tak naprawdę, raczej stosuje się ją do utrwalania innych zapachów składowych, a nie do tworzenia perfum o tym zapachu. Pachnie słodko, choć nie lepko. Można mówić, że jest zapachem cierpko-suchym. Obecnie od ponad 30 lat musimy zadowalać się syntetyczna ambrą. Stało się tak dlatego, że poławiacze tego bezcennego składnika nie poprzestali na wyławianiu go z oceanu. W pogoni za zyskiem zaczęli masowo zabijać kaszaloty, by z brzucha wyjąć wydzielinę. Trudno sobie to wyobrazić, by dla kilku kilogramów ambry musiało zginąć tak ogromne zwierzę. Polowania doprowadziły do katastrofy ekologicznej. Kaszaloty są dziś gatunkiem zagrożonym. Trzeba będzie wiele lat poczekać, aż się odrodzą. Ale nawet jeśli się to powiedzie, już zawsze zakazane będzie używanie naturalnej ambry.
Nasze zapachy z ambrą to m.in: Nada Yas, Huboob i Rawdha.